
Tydzień temu świat GoPro zwariował. Wszystko za sprawą przecieku, który wg. niektórych osób może być autentyczny. Na Twitterze Konrad Itrube zapostował domniemane zdjęcie tego, jak może wyglądać pierwszy i gorąco oczekiwany dron GoPro Karma.
Tydzień temu świat GoPro zwariował. Wszystko za sprawą przecieku, który wg. niektórych osób może być autentyczny. Na Twitterze Konrad Itrube zapostował domniemane zdjęcie tego, jak może wyglądać pierwszy i gorąco oczekiwany dron GoPro Karma.
Wielokrotnie pisałem o możliwościach użycia dronów w fotografii, służbach bezpieczeństwa, geodezji i wielu, wielu innych gałęziach. Nie przyszło mi jednak nawet do głowy rozwiązanie, na które wpadła hiszpańska skarbówka, a mianowicie inspekcja posiadłości za pomocą drona.
Coraz więcej mówi się o możliwości ataków terrorystycznych, tylko że przypuszczenia realnie zmieniają się w fakty. W Europie zachodniej obecnie co kilka dni media donoszą o kolejnych ofiarach śmiertelnych. Jak drony mogą zostać użyte w rękach radykalnych islamistów? Czy drony pokroju Phantoma 4, Typhoona H, Solo czy Voyagera 3 mogą stanowić realne zagrożenie? Jeżeli tak jak mogłyby być one użyte?
W sieci, na stronie hoverflytech.com pojawiło się bardzo ciekawe, nawet rzekłbym dość rewolucyjne rozwiązanie do drona 3DR SOLO, które może zainteresować osoby które poszukują narzędzia do transmitowania sygnału video z powietrza, a czas lotu drona mocno ogranicza ich możliwości.
„Czarne chmury zbierają się nad głowami operatorów” – coraz częściej słychać tego typu stwierdzenia. Słychać je zarówno od szkoleniowców, przedstawicieli służb bezpieczeństwa, jak i samych operatorów wielowirnikowców. Ile w tym prawdy, a także czy latanie nad ludźmi jest zabronione? Na te pytania postaram się odpowiedzieć.
Wczoraj obywatele Stanów Zjednoczonych hucznie obchodzili swoje największe święto, czyli Dzień Niepodległości. Jednak dzięki decyzjom legislacyjnym FAA, operatorzy UAV mogli już trochę wcześniej odkorkować szampany. Zaczęło się od czarnych chmur nad głowami, od mocnych słów o regulacjach, o ukróceniu samowolki w powietrzu, które rzeczywiście mogły spędzać sen z powiek posiadaczy dronów. W grudniu ruszył proces rejestracji dronów o masie powyżej 250g, co miało pomóc w monitorowaniu liczby UAV w powietrzu.
Kiedyś nie było nawet mowy o rozbudowywaniu oprogramowania drona. To co dostaliśmy musiało nam wystarczyć do momentu, aż będziemy mieli okazję przesiąść się na coś nowszego. Tak więc rynek de facto wymuszał na użytkownikach w miarę częstą wymianę sprzętu lub ulepszenia, które wiązały się dodatkowymi kosztami jak chociażby wymiana gimbala na nowszy i usprawniony model.
W Polskim Internecie coraz głośniej o prawdziwie polskiej produkcji – dronie Bieliku produkcji firmy DronHouse. Zapowiada się jako platforma do inspekcji, oparta o rozwiązania znane z laboratoriów U.S. Army, wyposażona w kamerę RGB x30, system autonomicznych lotów i moduły odpowiedzialne za „behawioralne algorytmy” Bielika.
Gogle do podglądu znamy z dużo wcześniejszych wariacji, jeżeli chodzi o podgląd do drona. Służyły one natomiast do podglądu najczęściej w wyścigach FVP klasy 250, trochę rzadziej jeżeli chodzi o loty komercyjne i hobbystyczne. Wcześniej, gdy drony nie miały LightBridge albo modułu WiFi, całość transmisji obrazu odbywała się poprzez nadajnik radiowy 5.8GHz. Czasy się zmieniają, a branża FPV musi iść z pędem rynku, na bieżąco szukając nowych rozwiązań.
Rynek dronowy znów lekko się zatrząsnął i nie wiadomo czy to strachliwe drganie konkurencji, czy stan przedzawałowy. Wszystko przez największego chińskiego producenta smartfonów, który na lokalnym rynku dosłownie zgniótł Samsunga i Apple. Mowa oczywiście o Xiaomi, firmie której polityka cenowa spędza sen z powiek producentom smartfonów, ale ostatnio także GoPro.
Co raz większymi krokami zbliżają się komunie. Niestety dla dzieci coraz rzadziej święto to ma wydźwięk duchowy, a bardziej kojarzy się z ekskluzywnymi prezentami takimi jak quad czy laptop. O ile te prezenty utarły się już na dobre w kanonie podarków komunijnych, to nowym pomysłem na obdarowanie dzieciaka jest kupienie drona.
Dużo osób zarzucało firmie 3D Robotics stagnację na rynku. Mieli pretensje, że nie było następcy po roku, że nie było dumpingowania cen, tak jak ma to w zwyczaju główny rywal 3DR’a czyli DJI. Ci, którzy jednak mieli okazję choćby polatać 3DR SOLO docenili platformę typu open source, z dostępnym SDK, tryby automatyczne, których brak nawet w najnowszym Phantomie. Sam autopilot jest wart większej uwagi – Pixhawk v.2 sprawdza się pewnie nawet przy niezbyt korzystnych warunkach atmosferycznych. Samej platformie nie można nic zarzucić, natomiast pojawiały się głosy operatorów, którzy nie chcą mieć pod dronem kamery GoPro, by była chociaż inna alternatywa, bez szerokokątnego obiektywu.
Coraz częściej zadawane są pytania dotyczące szkoleń, egzaminów, świadectwa kwalifikacji. Nic dziwnego, ponieważ zwiększa się świadomość społeczeństwa nt. dronów, więc i z większą częstotliwością zadawane są pytania o uprawnienia w stronę operatorów. Na grupach na Facebooku, forach i komentarzach pod artykułami pojawiają się wątpliwości, czy np. charytatywne nagrania łapią się w cienkiej linii między komercją czy działalnością non-profit.
DJI zaprezentował ostatnio nowe dziecko ze swojej stajni, czyli Matrice 600, któremu mam zamiar niedługo dogłębniej się przyjrzeć. Widać więc tendencję chińskiego koncernu, by tworzyć wiele gałęzi, wiele rodzajów dronów, tak by konsument mógł wybrać dany model dopasowany do swoich potrzeb. Szybki rozwój DJI wiąże się jednak z dość szybkim wymienianiem modeli na nowe, tak jak to ma miejsce w przypadku serii Phantom. Inspire trochę dłużej czekał na następstwo czy bardziej rozszerzenie, nie ulega natomiast wątpliwości, że DJI cały czas konsekwentnie poszerza wybór swoich dronów. Zupełnie odmienną metodę objął największy konkurent ze Stanów Zjednoczonych – 3D Robotics.
Za nami XIX edycja największych targów Foto/Wideo w Europie Wschodniej, które tradycyjnie miały miejsce w Łodzi. Oczywiście nie zabrakło dużych producentów, takich jak GoPro, Olympus, czy Sony. Na kilku tysiącach metrów kwadratowych mogliśmy oglądać mnóstwo produktów, zarówno tych nowych jak i dobrze znanych szerszej publiczności, prezentowanych przez ponad 150 firm.
Przez trzy dni mogliśmy obejrzeć zarówno sprzęt do transportu naszych lustrzanek, bezlusterkowców, obiektywów, oświetlenia i mikrofonów, jak i szeroki przekrój każdej z ww. kategorii akcesoriów. Bez wątpienia było to huczne widowisko, pełne galerii, zdjęć, nowych rozwiązań, a całość dopełniała obecność nowych graczy w sferze foto/wideo – dronów.
W internecie znów zawrzało. I nie mówię tu o pozwie DJI wobec Yuneec’a, który okazał się jednak nie być żartem na Prima Aprilis. Wszystko za sprawą Sojuszu między 4 gigantami – DJI, 3DR, GoPro i Parrotem. Pojawia się więc racjonalne pytanie w jakim celu i jak będą radzić sobie więksi gracze na rynku, którzy nie podpisali się pod porozumieniem.
Na początku marca znowu zrobiło się głośno o 3D Robotics. I nie za sprawą nowej premiery, następcy SOLO, a z powodu niepokojących wieści. CEO 3DR’a poinformował o tzw. gruntownej restrukturyzacji firmy, co oznacza jednoznacznie cięcia kadr. Czym mogło być to spowodowane? Pewnie zastojem w branży. Główny oponent – DJI, od czasu premiery SOLO wypuścił na rynek dwie nowe wersje Phantoma 3, Phantoma 4, Matrice 100 i drona agralnego. W tym czasie to co zaproponował 3DR to kolejne aktualizacje do SOLO, ale ani powiewu świeżości ani dumpingu cen nie można było się spodziewać.
Wiele osób stawia sobie pytanie – od czego zacząć przy kupnie drona? Czy warto zainwestować w droższy sprzęt mimo nikłego doświadczenia lub jego braku, czy może wprawić się na tańszych platformach i dopiero gdy poczujemy się pewnie, przesiąść się na droższe koptery z bardziej zaawansowanymi modułami? W hipermarketach pojawiają się zabawkowe drony, które doświadczeni operatorzy traktują z przymrużeniem oka, a to błąd, ponieważ świetnie sprawdzają się do nauki pewnego lotu i ogólnego opanowania drona w powietrzu.
Rynek dronów rozrasta się coraz prężniej. Im więcej producentów tym więcej też wersji „nadwozia”. Dużo operatorów zapomina jednak, że równie ważną rzeczą jest komfort startu i lądowania. Dobrze przemyślana budowa podwozia pozwala nam na bardziej karkołomne lądowania w sytuacjach awaryjnych, a przede wszystkim zwiększa pewność siebie, gdy dron jest już w powietrzu.
Jakiś czas temu na blogu poruszałem kwestię systemów omijania przeszkód. Co wniosły ubiegłe miesiące? Jak mozemy oceniać obecne rozwiązania? Czy w obecnej chwili warto powierzać kontrolę tym systemom?