Odkąd ktoś wpadł na pomysł podłączenia kamery do drona, fotografia z drona niezmiennie kojarzy się z ujęciami z powietrza. Co jednak, jeżeli aparat zostałby na ziemi, a dron byłby tylko pomocą lub wręcz obiektem fotografii?
W dzisiejszych czasach ciężko wymyślić coś nowego, a osoby które mają niekonwencjonalne pomysły to nieoceniona pomoc w poszukiwaniu nowych ujęć. Dron przecież może zostać asystentem fotografa, dźwigając pod sobą lampę błyskową – na ten pomysł wpadł fotograf Lee Germeroth, który wykorzystał DJI Phantoma 3 po kraksie, zastępując kamerę z gimbalem Canonowskim Speedlightem.
Rozwiązanie proste i jednocześnie genialne. Wyzwolenie zdalne w systemach lamp błyskowych to obecnie standard, który daje szerokie pole do popisu podczas fotografii plenerowej. Nowy sposób doświetlenia to nowe ujęcia, nowy pomysł na zdjęcie. Trzeba wziąć pod uwagę, że ciężar ten skróci czas lotu i zwiększy bezwładność drona, ale zwiększa możliwości fotografa, który może błyskać lampą z punktów wcześniej niedostępnych. Jednak pod takiego drona można podpiąć jedynie lampy reporterskie. Stydujne są już dużo cięższe i udźwig drona nie pozwoli na start z takim gabarytem.
Na jeszcze prostszy pomysł wpadł Ruben Wu, który przymocował do drona źródło światła stałego, a programowanie lotu autonomicznego wokół góry dało taki efekt na długim czasie naświetlania:
źródło: https://www.instagram.com/itsreuben
Tak niekonwencjonalne użycie wielowirnikowców zadziwia i prowadzi do konkluzji, która udowadnia, że drony to szeroki temat, który dzięki ludzkiej wyobraźni może być rozwijany na wiele, bardzo wiele sposobów. Ten dość młody wynalazek technologiczny to wyraźny dowód na to, że myśl techniczna i wizja artystyczna często idą ze sobą w parze.
