GoPro Karma i DJI Mavic Pro – zarówno jeden jak i drugi dron wstrząsnął rynkiem półprofesjonalnym i rekreacyjnym . I tak samo jeden i drugi producent zaczyna się borykać ze sporymi problemami logistycznymi, jeżeli chodzi o dostawy pierwszych sztuk preorderów do klientów. I tutaj widać, jak duże różnice są w polityce gigantów elektroniki użytkowej. Apple pokazuje nowy (taki sam tylko lepszy) telefon i zapowiedzianego dnia premiery sprzedażowej każdy sklep ma na półkach nowe iPhony. GoPro zapowiada kamerę i danego dnia jest ona na półkach, gotowa do kupienia. Dlaczego tak się nie dzieje więc z dronami?
GoPro podjęło się dużego wyzwania - zbudować dron, który będzie w stanie konkurować z DJI. Karma została zapowiedziana dużo wcześniej, bo na początku 2016 roku. Początkowo miała się ukazać w czerwcu, tak by podbić rynek osób szukających kompletnego systemu do filmowania wakacji. Ale nie wyszło i premiera Karmy została zapowiedziana na koniec 2016 roku. Może było to podyktowane poprawkami konstrukcyjnymi, a może po prostu kompatybilności z wyczekiwaną następną generacją kamer GoPro HERO5. Ale Nick Woodman zaskoczył fanów jego marki i Karmę GoPro pokazało 19 września, wraz z linią nowych kamer. Czym był podyktowany taki zabieg? Możliwe, że przeciekiem na temat nowego drona DJI – Mavica Pro.
Mavic Pro pokazany 27 września jest dronem zgoła innym, jednak może poważnie zaszkodzić sprzedaży Karmy, szczególnie jeżeli ta zostałaby zaprezentowana tuż przed świętami. DJI jednak boryka się również z opóźnieniem w dostawie Mavica. Z maili, które zostały wysłane przed chińskiego producenta do autoryzowanych sprzedawców wynika, że zapotrzebowanie w preorderze przerosło oczekiwania. Dlatego DJI zaleca utrzymywanie klientów, którzy czekają teraz na wysyłkę opłaconych dronów, ponieważ w późniejszym czasie spodziewają się jeszcze większych utrudnień w dostawach.
Faktem jest natomiast, że pierwsze sztuki Mavica, według zapewnień DJI, zaczęły już wychodzić do klientów, a Karma dalej jest grafiką na stronie GoPro. Fizyczne wersje dronów trafiły bowiem tylko do kilku najbardziej znanych osób jak Casey Neistat, Ken Block czy Mic Bergsma. Wersje beta, które na pewno będą różne od wersji produkcyjnych, nie należy rozpatrywać bezkrytycznie jako to, co dostaną klienci bez milionów subskrypcji na YouTube. A jaki będzie Mavic czy Karma? Pozostaje nam czekać, czekać i jeszcze raz czekać.