Drony robią się coraz popularniejsze, to fakt. Praktycznie wyszły poza obręb działalności specjalistycznej, stając się modnym i praktycznym gadżetem dla osób prywatnych, które cenią sobie nowe ujęcia albo samą frajdę latania statkiem bezzałogowym. Jednak w ostatnim czasie nasiliły się głosy na temat ograniczenia uprawnień operatorom, rejestracji dronów czy nasilonej kontroli przez agencje żeglugi powietrznej i ten temat postaram się dzisiaj omówić.
Latanie dronem nie jest łatwe. Wie o tym każdy, kto mając okazję operować nim, zmienił kierunek lotu i orientację urządzenia. Przed pierwszymi lotami do nagrywania niezbędna jest praktyka nad otwartą przestrzenią, wylatanie kilku lub kilkunastu baterii, tak byśmy czuli się pewniej w powietrzu. Wiele osób ma to na uwadze, ale zdarzają się incydenty, które cieniem kładą się na wizerunku właścicieli dronów i powodują wzmożoną uwagę jednostek odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w strefie powietrznej.
Pierwszym urzędem, który postanowił podjąć zdecydowane kroki jest Ministerstwo Transportu Stanów Zjednoczonych wraz z Federalną Administracją Awiacji. W najbliższym czasie ruszy projekt obowiązkowej rejestracji dronów cięższych niż 250g. Rejestracja drona będzie darmowa, określając kraj rejestracji i jej numer. Wraz z FAA współpracuje 3DR, amerykański producent dronów, który trochę inaczej chce rozwiązać kwestię bezpieczeństwa.
Podjął on współpracę z serwisem AirMap, który stara się uporządkować strefy powietrzne. W moim odczuciu jest to wnikliwiej przemyślane rozwiązanie, ponieważ aplikacja daje nam jasno do zrozumienia w jakiej strefie lotu się znajdujemy i jakie mogą być tego konsekwencje. Sama rejestracja dronów może być bardzo niewymierna w skutkach, jeżeli pominiemy edukację operatorów z prawa lotniczego czy meteorologii. Często jednak najlepszym rozwiązaniem jest zdrowy rozsądek i właśnie znajomość strefy w której się znajdujemy, a które na bieżąco podpowie nam aplikacja AirMap. Póki co będzie ona jednak dostępna tylko w modelu 3DR Solo.
Cała rewolucja, jeżeli chodzi o uporządkowanie ruchu powietrznego do wysokości ok. 140 m zaczęła się w Stanach. Powoli w Polsce słychać głosy o podobnych rozwiązaniach, jak rejestracja dronów. Nadal jednak egzamin i ubezpieczenie OC jest wymagane od osób, które prowadzą działalność gospodarczą, a dron jest ich narzędziem pracy, z którego czerpią zysk. Zwykli hobbyści lotów i nagrywania nie muszą przechodzić szkoleń i egzaminów, ale spowodowanie wypadku w ruchu powietrznym jest przestępstwem, za które grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Przypisanie drona do właściciela uprości sprawę identyfikacji w przypadku incydentów, ale to chyba profilaktyka wypadków powinna być głównym celem agencji żeglugi powietrznej. Tym bardziej nasuwa się pytanie, co prawo powinno zrobić w przypadku incydentu przy dronie pożyczonym od właściciela? Nie ulega wątpliwości, że przy rosnącej popularności dronów, ich obecność w powietrzu powinna być uregulowana prawnie. Tym bardziej połączenie wszystkich aspektów - rejestracji, edukacji, informacji o strefach i szkolenia umiejętności powinno być głównym celem zwiększenia popularyzacji opowiedniej „kultury latania” dronem.
źródło: 3dr.com, fortune.com, airmap.io
