Autoryzowany Sklep GoPro w Polsce

do kasy suma: 0,00 zł

Dronosfera #13 - Drony w orlim gnieździe

0
Dronosfera #13 - Drony w orlim gnieździe

Od mojego wpisu na temat niefrasobliwych operatorów minęło trochę czasu, ale sytuacja nie poprawia się. Media opisują kolejne przypadki incydentów z dronami, restrykcje FAA w Stanach przebiegają powoli, aczkolwiek konsekwentnie,  natomiast cały czas słychać o kolejnych przypadkach złego stosowania dronów.

Dron generalnie kojarzony jest albo z kopterem do filmowania, albo bezzałogowcem Boeinga do likwidowania celów na Bliskim Wschodzie. Inspiracje mogą być na tyle niebezpieczne, że gdy komuś do głowy przyjdzie zamontowanie ładunków wybuchowych, sterowanych zdalnie, to nawet czterowirnikowiec może wyrządzić spore szkody w aglomeracji oraz straty w ludziach. Z racji na brak większych regulacji w Europie, praktycznie każdy może zaopatrzyć się w kopter i latać nim gdzie zechce. Oczywiście na własną odpowiedzialność, choć i tutaj podejmowane są pewne kroki. Aplikacja DJI Go po ostatniej aktualizacji uniemożliwia start dronem w miejscach niedozwolonych, a Airmap w aplikacji 3DR Solo pokazuje na bieżąco strefy w jakich się znajdujemy i konsekwencje lotu w danej przestrzeni powietrznej.

Jednak na tym się nie kończy. Firma DeDrone dostrzegła niebezpieczeństwo również w miejscach takich jak fabryki, lotniska lub więzienia, gdzie informacje w niepowołanych rękach mogą wyrządzić spore szkody. Opracowała więc ona system soniczno-wizualny, wzmocniony o detekcję fal radiowych, który bardzo skutecznie rozpozna każdej wielkości drona w odległości 100m od nadajnika. Przestrzeń powietrzna to często pomijana kwestia w planowaniu ochrony obiektu, więc pomysł wydaje się jak najbardziej trafiony. Na rynku konkurencja nie śpi, więc pojawiają się alternatywne, mniej lub bardziej udane próby przechwytywania drona w locie, który naruszył przestrzeń powietrzną.


Battelle opracowało tzw. DroneDefender, czyli bezkalibrową adaptację karabinku szturmowego AR-15. Od oryginału różni się tym, że posiada olbrzymią antenę oraz nadajnik, który dosłownie zasypuje drona falami radiowymi i zakłóca jego pracę. W wyniku tego jesteśmy w stanie za pomocą wynalazku Battelle posadzić na ziemi obcego drona nawet z odległości 400m. Zasięg przeważa nad urządzeniem DeDrone, które jest tylko czujką rejestrującą ruch drona w przestrzeni, więc oprócz niej dobrym dopełnieniem byłaby ww. aparatura. Jest to jednak rozwiązanie raczej pod rynek amerykański, gdzie dostęp do takich urządzeń byłby bezproblemowy.

W Japonii, gdzie cały czas obecny jest zakaz broni palnej opracowano tzw. Drone Interceptor, czyli po prostu wielowirnikowca na potrzeby tokijskiej policji, który wyposażony w siatkę łapałby i przejmował drony wkraczające w strefy zabronione. Głośnym przypadkiem była sytuacja, gdzie operator drona posadził kopter na dachu ambasady, a jak później okazało się, był on zaopatrzony w materiały radioaktywne. Takie rozwiązanie jest oczywiście jak najbardziej sensowne, natomiast wymaga specjalnego przeszkolenia i sprawności w operowaniu dronem, szczególnie gdy mówimy o pościgu za inną jednostką, często mniejszą i bardziej zwinną.

Robotic Falconry pokazał natomiast drona na ramie z włókna węglowego, który wyposażony jest w działko z siatką, dzięki której nie musimy doganiać drona, a wystarczy zbliżyć się na około 10m, bo tyle wynosi zasięg, odpalić działko i złapać drona. Dodatkowo możemy utrzymać drona i przetransportować go w dowolne dla nas miejsce, co szczególnie przyda się w momencie, gdy zobaczymy niezarejestrowanego drona, który może być potencjalnie niebezpieczny.


Holendrzy są znani z bycia bardziej eko. Dron to odpadki, baterie do utylizacji, energia do zużycia, a przede wszystkim ludzie do wykonywania obowiązków, których jest znacznie mniej niż w wielkich japońskich aglomeracjach. Dlaczego więc nie wykorzystać natury w połowach na drony? Tak oto narodził się pomysł, w którym na drony polują tresowane jastrzębie i orły, w zależności od wielkości obiektu. Pojawił się nawet film, jak orzeł sprawnie strąca quadrokopter i ląduje z nim na hali. Pytanie tylko, czy można zagwarantować bezpieczeństwo zwierząt z racji kręcących się bardzo szybko wirników. Jeżeli okaże się, że nie jest to do końca bezpieczne, Holendrzy będą musieli uzupełnić system o urządzenia elektroniczne.


Tak więc widać, że zabawa w kotka i myszkę trwa w najlepsze, a sprzęt elektroniczny nie musi ograniczać się tylko do sensorów i działek radiowych, ale także naturalne środki zapobiegawcze świetnie sprawdzają się w takich sytuacjach. Pytanie tylko, czy nie tyle producenci dronów, co sami operatorzy nie wymyślą kolejnych sposobów na obejście restrykcji, tudzież ucieczkę przed wymiarem sprawiedliwości.

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl